blue and white plastic pack lot
03 kwietnia 2025

Siajba ekonomiczna
1.5 Rozdawnictwo, czyli nieroby do kontroli, a firmy do dojenia

Co to jest rozdawnictwo? W ekonomii jest to ładnie nazwane "redystrybucją dochodów" i ma służyć temu, żeby zabierać tym co mają więcej i dawać tym najuboższym. Założenia piękne, tak jak cudowny w swoich podstawach teoretycznych był komunizm! Rozdawnictwo ma swoje korzenie w tymże właśnie systemie i służy temu samemu celowi - kontroli społeczeństwa oraz jego skrajnej polaryzacji. 

Najlepszym przykładem tego czym się kończy rozdawnictwo są dwa kraje - Grecja oraz Wenezuela. Zacznijmy od Grecji - kraj na przełomie lat 60. i 70. XX wieku przeżywał burzliwy okres rozwoju gospodarczego. W tym okresie nastąpił bardzo szybki wzrost przemysłu oraz budownictwa, co spowodowało polepszeniem się stopy życiowej Greków. Rozwijała się także turystyka, co miało związek z bardzo korzystnym klimatem oraz pięknymi krajobrazami wielu wysepek tego kraju. Nie bez znaczenia jest także bogata historia tego narodu, który dał światu wielu genialnych myślicieli. Grecja była wzorem dla cywilizacji łacińskiej, która ukształtowała Europę i odcisnęła swoje piętno w historii świata. Kraj rozwijał się następnie bardzo dynamicznie dzięki przystąpieniu w 1981 roku do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, po czym zaczęły się w nim duże inwestycje infrastrukturalne. Nie bez znaczenia był także fakt, że Grecja posiadała swoją walutę, którą ciągle dewaluowała, zapewniając konkurencyjność swojej gospodarki i korzystny bilans płatniczy względem innych krajów Europy. W pewnym momencie jednak doszli do władzy w tym kraju "święci Mikołajowie" chcący wyrównać stopę życiową obywateli tego kraju i podciągnąć ją do stopy takich krajów jak Niemcy czy Francja. Uwierzono, że zasiłki społeczne przyniosą korzyści dla gospodarki w postaci zwiększonej konsumpcji oraz że partia, która je zapoczątkowała będzie rządzić wiecznie. Ludzie bardzo szybko przyzwyczaili się do tego, że pieniądze nie muszą pochodzić z pracy, kolejni "święci Mikołajowie" rozdawali coraz więcej, ale prawdziwym gwoździem do trumny było wprowadzenie w tym kraju od 1 stycznia 2002 r. waluty Euro, która uniemożliwiła dewaluację drachmy i zachwiała finansami tego kraju. Skutek był taki, że kraj ten w 2010 roku ogłosił, że ma wysoki deficyt budżetowy i kolosalny dług publiczny, w związku z czym nie będzie w stanie obsługiwać swojego zadłużenia zagranicznego. Kraju nie było stać na pozyskanie finansowania na międzynarodowych rynkach finansowych, więc Grecja zwróciła się o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Unii Europejskiej i podpisała programy pomocowe.  Tak skończyła się polityka rozdawnictwa i luzowania dyscypliny finansowej, a wszystkie 13-tki, 14-tki i 15-tki jako dodatkowe pensje sfery budżetowej obrosły już w legendę. Kraj ten mógł być zasobny i bogaty, ale przez swoje nastawienie i brak zrozumienia, że pieniądze biorą się z pracy a nie z "dotacji" popadł w ruinę w której tkwi do dnia dzisiejszego.      

Jeszcze bardziej beznadziejnym przypadkiem jest Wenezuela, której przypadek jest najlepszym przykładem tego jak kończy się socjalizm, którego założenia polegające na rozdawnictwie są nielogiczne i zawsze kończą się bankructwem. W XX wieku kraj ten z jednego z najbiedniejszych krajów Ameryki Łacińskiej stał się tym najbogatszym. W 1970 r. znalazł się wśród 20 najbogatszych krajów świata z wyższym PKB per capita niż Hiszpania, Grecja i Izrael i tylko o 13% niższym niż Wielka Brytania. Wiązało się to z odkryciem w Wenezueli wielkich złóż ropy naftowej i gazu. Ocenia się, że kraj ten posiada ponad 17 procent wszystkich złóż ropy naftowej na świecie oraz ponad 3 procent światowych złóż gazu. Powinien on być takim samym krezusem jak Kuwejt, Arabia Saudyjska, Katar czy Dubaj, a jest nędzarzem i bankrutem. Co do tego doprowadziło? Socjalizm i rozdawnictwo. Kiedy końcem XX wieku do władzy doszedł socjalista Hugo Chavez to jeszcze nie było źle. Dzięki eksplozji cen ropy, która zbiegła się w czasie z prezydenturą Chaveza, wypełniając po brzegi kasę jego rządu, postanowiono wdrożyć w życie eksperyment socjalizmu XXI wieku, który ostatecznie doprowadził do katastrofy gospodarczej, hiperinflacji, głodu i dyktatury. Zaczęto przejmować zagraniczne spółki wydobywcze, a w ich zarządach obsadzać swoich wiernych towarzyszy, nie mających pojęcia o zarządzaniu biznesem... Do tego wprowadzono całą gamę zasiłków i dopłat, dając na przykład za darmo paliwo swoim obywatelom. Kiedy nadszedł okres dekoniunktury to nie było problemu z dodrukiem pustego pieniądza, który spowodował hiperinflację i zrujnował gospodarkę. A wystarczyło tylko było mądrze dysponować pieniędzmi, jak robią to kraje arabskie i kraj ten mógł być dzisiaj najbogatszy na świecie. Przez głupotę i korupcję rządzących mamy dziś Wenezuelę jako kraj nędzarzy, zorganizowanej przestępczości na niewyobrażalną skalę, który zmarnował swoją dziejową szansę, gdyż świat odchodzi już od paliw kopalnych... 

Jeżeli ktoś daje Ci pieniądze to nie wierz w jego charytatywne intencje, za każdy obiad przyjdzie kiedyś zapłacić... Tak jak wielkie mocarstwa korumpowały słabe państwa chcąc posiąść ich dobra, tak państwa korumpują obywateli chcąc ich kontrolować. Rozdawnictwo samo w sobie jest fatalne i prowadzi do tego, że obdarowywanym nie chce się pracować, a tym którym zabierają pieniądze nie chce się utrzymywać tego stanu rzeczy. Państwo nie ma bowiem swoich pieniędzy - żeby dać jednym musi zabrać drugim. I tu zaczyna się tragedia tych, którzy muszą na to wszystko zapracować, czyli małych i średnich przedsiębiorców. Jest to grupa ludzi, którzy są najciężej eksploatowani, gdyż płacą największe daniny do budżetu państwa, zatrudniając przy tym najwięcej pracowników w całej gospodarce. Ich szczodrość w subsydiowaniu systemu wynika z tego, że zajmują się działalnością swoich firm (nieraz po 15 godzin dziennie) i nie mają ani narzędzi, ani wiedzy jak nie płacić podatków - jak to robią korporacje. Tragedia przedsiębiorców polega również na tym, że nie chcą oni odpuścić i zmienić swojego życia - chcąc przekazać biznes kolejnym pokoleniom z nadzieją, że kiedyś będzie lepiej. I tak trwa taka sytuacja w najlepsze - państwo okrada tych, którzy ciężko tyrają i daje tym, którym robić się nie chce. Ci, którzy leżą do góry brzuchem głosują w kółko na "świętych Mikołajów" rozdających kasę na lewo i prawo, a przedsiębiorcy zaciskają zęby ze złości i bezradności. Całe społeczeństwo ma ich za wyzyskiwaczy, którzy zarabiają miliony, nikt niestety nie widzi tego, jaki stres ma przedsiębiorca, gdy nie ma pieniędzy na wypłaty, bo trzeba było zapłacić wysokie podatki i składki do ZUS-u, nikt nie widzi tego jak musi się "ugłówkować" nocami by przeżyć w chwili, gdy pracownik czy urzędnik pali grilla ze znajomymi. Nikt nie widzi ich udarów, wylewów, chorób przewlekłych, których się nabawili będąc dojną krową rozdawniczego systemu. Nie są także sporym elektoratem, bo jest ich w Polsce nieco ponad 2 mln, podczas gdy całe społeczeństwo korzysta z ich pracy. Rosnące obciążenia powodują jednak, że Ci "prywaciarze" przestają inwestować, rozwijać swoje biznesy pozostając na minimalnym poziomie aktywności. Państwo natomiast musi coraz więcej dawać tym, którzy nauczyli się żyć z zasiłku, bo to jest przecież ich elektorat. Przychody z podatków maleją, państwo coraz więcej się zadłuża, popada w stan spirali zadłużenia i upada jak Grecja czy Wenezuela. Tak zawsze się kończy rozdawnictwo, bo nie sposób utrzymać tak niesprawiedliwego systemu, gdy jedni tyrają po to, żeby większość mogła leżeć do góry brzuchem.

Ostatnio jednak wielcy tego świata wpadli na genialny pomysł - połączyć rozdawnictwo z pieniądzem elektronicznym i w ten sposób kontrolować całe społeczeństwa. Gdyby Związek Radziecki miał taką technologię to nigdy by nie upadł, do dzisiaj trzymając pod swoim butem kraje Europy Środkowo - Wschodniej. Można przecież ludzi przyzwyczaić do nieróbstwa, zapewniając im pieniądze na egzystencję, kontrolując ich wydatki i zachowania, a przy tym niszczyć małe i średnie firmy oraz całą klasę średnią. Jest to plan realizowany w całym zachodnim świecie, gdzie mają pozostać ciemne masy wyrobników i wielkie korporacje, które będą panami życia i śmierci. Państwa znikną, bo powstaną większe organizacje ponadnarodowe, które będą zarządzać wielkimi kołchozami jak UE. Tak długo jak istnieją mali i średni przedsiębiorcy oraz polityczna prawica sprzeciwiająca się szalonej globalizacji to jest szansa na to, że ten plan się nie zrealizuje. Jednakże cała Unia Europejska kończy już dorzynanie małych przedsiębiorców oraz rolników zaczynając eksperymenty z tzw. "dochodem podstawowym" który będzie wpływał na konto pod warunkiem, że obywatel będzie "mentalnie" zgodny z doktryną "otwartej" Europy. Do tego mamy jeszcze wielką masę imigrantów ekonomicznych z Afryki i Bliskiego Wschodu, którzy są otwarci na wszelkiego rodzaju zasiłki, ale którzy mogą paradoksalnie rozwalić ten "Orwelowski" świat oparty na zasadzie rozdawnictwa i kontroli społecznej, wywracając stolik wszechmocnym elitom. Czy tak się stanie? Nie wiadomo. Jedno jest pewne - trzeba walczyć o swoje kraje, nie dając się przekupić dochodem podstawowym. Trzeba walczyć o lokalne firmy, kupować w lokalnych supermarketach, dawać zarabiać lokalnym usługodawcom, gdyż tylko w ten sposób możemy nie dopuścić do inżynierii społecznej, której podstawą jest rozdawnictwo i zaawansowana kontrola społeczna.  

WROĆ DO BLOGA

Copyright © 2025 Siajba.pl. All Rights Reserved.