Opisywana "Siajba" nie oszczędza niestety młodego pokolenia. Jest cierpliwa - dlatego bardzo systematycznie oraz precyzyjnie rozszerza swoje spectrum działania, gdyż celem nadrzędnym działania możnych tego świata jest stworzenie nowego człowieka. Stare pokolenia - dzisiejsi trzydziesto i czterdziestolatkowie nie są grupą docelową, gdyż ci ludzie są zbyt samodzielni, umieją wnioskować i myśleć krytycznie, bo wychowali się w czasach bez internetu, gdy o informację trzeba było powalczyć i nie było jej na wyciągnięcie ręki... Taka sytuacja powodowała, że trzeba było dotrzeć do różnych (czasem sprzecznych) źródeł i na podstawie własnego instynktu wybrać tę informację, która wydawała się bardziej prawdziwa. Dzisiaj jest inaczej - młody człowiek ma wszystko podane na tacy - po odpowiednim przygotowaniu przez AI. Ma to swoje dobre strony (czas dotarcia do informacji jest tysiące razy krótszy), ale jak to jest często - to co szybko przygotowane nie zawsze jest dobre dla zdrowia. W związku z powyższym - trzeba poczekać aż wszyscy ludzie urodzeni przed 1995 rokiem po prostu się wykruszą - w tym czasie będzie można umodelować młodego oraz... wychować od podstaw dzieci.
Biedne są te dzisiejsze dzieci - wszystko mają dostępne na "pstryk", nie muszą na nic czekać, o nic walczyć, a mimo to - są bardzo nieszczęśliwe. W tym artykule chcemy poruszyć jednak problem wychowania małych dzieci poprzez bajki, które na przestrzeni czasów zmieniły całkowicie swoją funkcję - kiedyś uczyły dobra i wychowywały, a dzisiaj też wychowują, ale bezmyślnego człowieka - przyszłego leminga i bezkrytycznego konsumenta... Porównajmy zatem to jakie były bajki kiedyś, a jakie są dzisiaj - wnioski może każdy wyciągnąć sam:
1) Dostępność. Kiedyś dzieci czekały na bajki, gdyż były one tylko dostępne 10 minut dziennie w dni pracujące i nieco ponad 20 minut w weekendy. Były one emitowane przed wieczornymi "bajkami" dla dorosłych - czyli "Dziennikiem Telewizyjnym", przemianowanym po 1989 roku na "Wiadomości". W soboty oraz niedziele były to dwa razy dłuższe seanse, kiedy można było zobaczyć jakąś bajkę "Disneya" albo dwa odcinki "Smerfów". W tygodniu było gorzej - w repertuarze był "Miś Uszatek", "Reksio", "Miś Koralgol" albo "Pszczółka Maja". Nie zmienia to faktu, że to mały widz czekał na bajkę, a nie tysiące bajek na jednego małego widza jak jest dzisiaj. Dzisiaj już nie ma w ogóle "Wieczorynek" - ich emisja trwała od lat 50-tych XX wieku do roku 2013, gdy zdecydowano się je "zdjąć z ramówki", gdyż ich oglądalność drastycznie spadła, na skutek coraz to bardziej dostępnego internetu, gdzie rodzice mogli puszczać bajki dzieciom "na okrągło". To co jest dzisiaj to jest jakaś "Siajba" do potegi - dziecko nie zrobi już nic bez bajki - oglądają je, gdy wstaną z łóżka, bez bajek nie zjedzą posiłku, bajki są puszczane całymi popołudniami oraz przed snem. Najgorsze jest to, że rodzice bardzo często nie mają pojęcie co dzieci oglądają i w dobrej wierze puszczają im nawet takie produkcje, których intencje są sprzeczne z ich wartościami. Nie ma jednak czasu na weryfikacje bajek w tym zagonionym świecie - każdy myśli, że YouTube promuje dobre treści. Hehe, dobre!
2) Przesłanie. Kiedyś funkcją bajek było pokazywanie świata (jak funkcjonuje, jak powinny wyglądać relacje międzyludzkie) albo po prostu rozśmieszanie małego widza. Weźmy chociaż taką polską bajkę jak "Reksio" - pokazywane były w niej szlachetne wartości, które przyświecały tytułowemu kundelkowi. Ten pies nie był zwykłym czworonogiem - on pomagał słabszym, walczył o sprawiedliwość, wykazywał się nie lada pomysłowością. W innej bajce pt. "Zaczarowany ołówek" można było zobaczyć jak jej bohater umie sobie poradzić z różnymi trudnościami, gdyż jego zaczarowany ołówek mógł narysować każdą rzecz - ot taki prototyp drukarki 3D, wynalezionej kilkadziesiąt lat później. Inna znana polska bajka "Miś Uszatek" pokazywała jak powinny wyglądać relacje - tytułowy miś był bardzo dobroduszny i pomagał wszystkim sąsiadom. Wspólnym mianownikiem tych produkcji było to, że panował w nich "olimpijski spokój", po którym dzieci mogły spokojnie iść spać. Nie było tam zbytnio wartkiej akcji, wielu kolorów, zmieniających się scenerii. Było bardzo, bardzo spokojnie - te bajki miały uczyć i wychowywać! Trochę inne były bajki zza "Żelaznej kurtyny" - choćby te ze Stanów Zjednoczonych - akcja szybsza, dużo więcej kolorów, a ich funkcją miało być rozbawienie małego widza. Tak "Myszka Mickey i kaczor Donald" jak i "Tom & Jerry" były produkowane, żeby bawić, ale także pokazać, że dobro ostatecznie zawsze zwycięża. Nieważne, że jesteś silniejszy, bo ostatecznie temu słabszemu ktoś dopomoże i sprawiedliwość zatriumfuje. Takie były przesłania dawnych bajek - dobro zwycięża ze złem, słabszym ktoś pomaga i zło zostaje poskromione! A jak jest dzisiaj? Hmm - trochę inaczej. Zacznijmy od tego, że nie mają one już wychowywać dobrego i sprawiedliwego człowieka, tylko przemycać różne ideologie. Kiedy w 2007 roku ówczesna rzecznik praw dziecka Ewa Sowińska kazała swoim urzędnikom przyjrzeć się bajce "Teletubisie" pod kątem tego czy nie przemyca młodemu pokoleniu jakiś dziwnych wzorców zachowań to wszyscy zrobili z niej wariatkę. Chodziło jej mianowicie o to, że jeden z bohaterów tej bajki, który był płci męskiej (Tinky Winky) zachowywał się dość nietypowo - nosił czerwoną torebkę, ubierał się w sukienki, zachowywał się jak dziewczynka. Gdy ww. rzecznik praw dziecka zwróciła na to uwagę i rozważała zdjęcie tej bajki z ramówki TVP - zrobili z niej fundamentalistkę, stała się pośmiewiskiem całej Polski, rządzący wtedy PiS zaczęto traktować jak rządzący Afganistanem islamski reżim Talibów. Potem PiS przegrało wybory, PO na takie rzeczy nie zwracało uwagę, świat poszedł naprzód, a dzisiaj... bajki ociekają milion razy większym przekazem - nie tylko podprogowym! Wydaje się jednak, że produkcja BBC, czyli wspomniane "Teletubisie", była pierwszą bajką dla dzieci, która nie miała wychowywać, a przemycać ideologię. Od tego czasu jest wiele więcej groźnych bajek - głównie tych pochodzących z wytwórni Netflix oraz Disneya! Ostatnio najwięcej mówiło się o produkcji tej pierwszej firmy, czyli Netflixa - otóż w jednej z bajek pt.: "Ridley Jones: Strażniczka muzeum" – obok dziewczynki Ridley Jones pojawia się bowiem mały samiec bizona o imieniu Winnifred. W jednym z odcinków zwierza się, że nie czuje się samcem i jest niebinarny. Swoją historią chce podzielić się ze swoją „babcią”, ale obawia się jej reakcji. Ostatecznie decyduje się na „coming out” i opowiedzenie o swoich odczuciach względem swojej płci biologicznej. Jest to ordynarna (już nie podprogowa) promocja pewnych ideologii, która na zasiać niepewność w głowach małych widzów, aby umożliwić ich późniejszą obróbkę w okresie buntu i dojrzewania. Tylko na przykładzie tych dwóch bajek widać, że dzisiaj nie chodzi już o wychowywanie prawego obywatela, tylko o wyhodowanie takiego człowieka, który nie będzie wiedział kim jest, po co żyje, dokąd zmierza. Jedno pokolenie, a totalna odmiana. Aż strach się bać co będzie za 10 lat...
3) Spokój vs przebodźcowanie. Jak wspomniano wyżej - kiedyś bajki ociekały spokojem, szarością. Było to spowodowane trochę tym, że technologia była dość ograniczona, ale także tym, że bajki miały wychowywać i pokazywać wzorce moralne. Skoro jeszcze niedawno bajki ociekały spokojem to co się stało? Jak nie wiadomo o co chodzi to... chodzi o pieniądze. Szybkie zmiany ujęć, szybkie zbliżenia, jaskrawe kolory i nienaturalna muzyka - to wszystko ma przyciągnąć uwagę dziecka i sprawić, że dana bajka będzie lepiej zapamiętana. Jak taki dzieciak zapamięta taki tytuł lepiej to później będzie można sprzedać więcej gadżetów, ubrań oraz innych zabawek, które zwiększają przychody danej wytwórni. To, że później dzieci są znerwicowane, nie mogą się skupić, nie chcą się uczyć, popadają w nałogi, bo ciągle chcą nowych wrażeń... kto by się tym przejmował. Liczy się sprzedaż i tylko i wyłącznie sprzedaż, a dziećmi niech się później zajmują psychologowie - tu też można zarobić. Ci wypiszą recepty i zarobi branża farmaceutyczna. Brzmi to trochę niedorzecznie, ale czy rzeczywiście tak nie jest? Czy nie o to chodzi wielkim tego świata, by posiąść na własność ludzi (szczególnie cenne są dzieci) a w drodze do celu zarobić wszędzie tam, gdzie się da? Fajnie by było, gdyby to nie była prawda, ale wystarczy jak dorosły poogląda sobie taką współczesną bajkę i sam jest chory! Współczesna bajka "Barbie" jest tak szybka, jaskrawa, tak często zmieniane są mimiki bohaterów, którzy zachowują się tak nienaturalnie, że zmęczony człowiek po przyjściu z pracy ma ochotę... wyrzucić telewizor przez okno jak idzie taka "kreskówka". A dzieci to chłoną.
Mamy więc młodego człowieka, który od narodzin jest bombardowany wszelkimi informacjami, kolorami, bodźcami - dzieci zaczyna się stymulować poprzez bajki, a młodzież poprzez portale społecznościowe. Takie "bombardowanie" ma na celu utworzenie nowego człowieka, który nie będzie umiał samodzielnie myśleć i krytycznie oceniać rzeczywistości. Jak podaje portal Wczesnoszkolni.pl: "dla układu nerwowego dziecka, który intensywnie się rozwija, taka sytuacja może stać się swoistym polem walki. Wielość bodźców, które jednocześnie napływają, może prowadzić do przestymulowania, utrudniającego skoncentrowanie się, spokojne przetwarzanie informacji, a nawet doprowadzać do nadmiernego pobudzenia emocjonalnego. Co więcej, w świecie, gdzie bodźce są dostępne praktycznie bez przerwy, dzieci mogą mieć trudność z odnalezieniem momentów odpoczynku i regeneracji, co jest istotne dla ich zdrowego rozwoju psychicznego.
Źródła przebodźcowania dzieci są zatem głęboko zakorzenione w strukturze współczesnej kultury i technologii. Wyważenie równowagi między korzystaniem z tych bodźców a potrzebą zapewnienia dziecku czasu na samodzielną eksplorację i odpoczynek staje się wyzwaniem dla współczesnych rodziców i opiekunów. To także zachęta do refleksji nad tym, jak kształtować przestrzeń dziecięcą, by była ona nie tylko pełna bodźców, ale przede wszystkim dostosowana do indywidualnych potrzeb i tempa rozwoju każdego dziecka".
Jest oczywiście sposób, aby uchronić dzieci przed tym bezczelnym ich modelowaniem na bezkrytycznego "superkonsumenta", bez własnego zdania i bez kręgosłupa moralnego - czyli jednym słowem na leminga. Trzeba tym dzieciom poświęcić więcej czasu, dać im inne zajęcie niż telewizję i internet! Ale czy w dzisiejszym, zabieganym świecie jest na to czas? Przecież rodzice również są "zakręceni" - czasem bardziej niż dzieci. To wykorzystują wielcy tego świata, aby modelować nowego człowieka. Pierwszym krokiem są bajki dla małych dzieci, potem przychodzi czas na modelowanie młodzieży... Ale to już opisane będzie później.
Copyright © 2025 Siajba.pl. All Rights Reserved.